| Kategorie: Wiersze
29 listopada 2008, 20:33
z rusałek z elfów z dobrych wróżek
z miejsc gdzie spełniają się marzenia
z zaczarowanych lunaparków
z wielkich podróży aż do plejad
z nocy pachnących tajemnicą
z szaleństw co zakwitają wiosną
z jesiennych tęsknot głupich wzruszeń
nie pozwól Boże mi wyrosnąć
Jerzy Andrzej Masłowski
Gdzieś w hotelowym
korytarzu krótka chwila
splecione ręce gdzieś na plaży, oczu błysk,
wysłany w biegu krótki list,
stokrotka śniegu, dobra myśl,
to wciąż za mało, moje serce, żeby żyć.
Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd<
i nie wybaczy nikt chłodu ust twych.
Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach,
kropelka żalu, której winien jesteś ty,
nieprawda, że tak miało być,
że warto w byle pustkę iść,
to wciąż za mało, moje serce, żeby żyć.
Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd
i nie wybaczy nikt chłodu ust, braku słów,
uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd
i nie wybaczy nikt chłodu ust twych.
Odloty nagłe i wstydliwe, niezabawne,
nic nie wiedzący, a zdradzony pies czy miś,
żałośnie chuda kwiatów kiść
i nowa złuda, nowa nić,
to wciąż za mało, moje serce, żeby żyć.
Uciekaj skoro świt....
Agnieszka Osiecka
Niektórzy ludzie mają takie miejsca, które kojarzą im się z innymi, ja mam takie wiersze i to jest własnie jeden z nich. Oczywiście kojarzy mi się z facetem, z facetem, którego kiedyś kochałam... ale to zdecydowanie za długa i za nudna opowieść, ale wiersz piękny...
Przyszedłem ci podziękować
za samotności różne
za taką gdy nie ma nikogo
lub gdy się razem płacze
i taką że niby dobrze
ale zupełnie inaczej
za najbliższą kiedy nic nie wiadomo
i taką że wiem po cichu ale nie powiem nikomu
za taką kiedy się kocha i taką kiedy się wierzy
że szczęście się połamało bo mnie się nie należy
jest samotnością wiadomość
list dworzec pusty milczenie
pieniądz genialnie chory
minuty jak ciężkie kamienie
czas zawsze szczery bo każe iść dalej i prędzej
mogą być nawet nią włosy
których dotknęły ręce
są samotności różne
na ziemi w piekle w niebie
tak rozmaite że jedna
ta co prowadzi do Ciebie
ks. Jan Twardowski
Co mnie zabija, to nadzieja,
jej wątły krzyk, i śpiew, i szept,
ściga mnie po wsiach, knajpach kniejach,
wzywa na szlaki szczęść i bied.
gdybym umiała - choć w niedzielę
jak starzec, co nie pragnie już,
na ławce zasiąść po kościele,
i nie śnić snów, nie wróżyć wróżb...
Gdybym umiała, choćby w kinie,
gdy serce nagły przetenie ból,
pomyśleć sobie: "Nic to, minie...
Przed nami jeszcze tyle ról..."
Gdybym umiała, choć dla sportu,
wśród naszych dawnych, ślicznych plaż
nie drętwieć jak na sali tortur,
dlatego że ten brzeg - nie nasz?...
Gdybym umiała... lecz nie umiem...
a w końcu to zwyczajna rzecz...
choć widzę jeden - dwa w rozumie.
Nadziejo, chmuro, nie idź precz.
Agnieszka Osiecka
Bardzo lubię ten wiersz. Poza tym, że odzwierciedla mój stan emocjonalny, to jest jeszcze w nim taka... nadzieja :)